![Forum Free for all Strona Główna]() |
Free for all Postrzegaj rzeczy takimi jakie są naprawdę, a nie takimi, jakie życzyłbyś sobie żeby były.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BearClaw
Generał
Dołączył: 05 Wrz 2005
Posty: 556
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/10 Skąd: Z Bractwa Stali Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 22:56, 22 Gru 2005 Temat postu: Przez ostepy Drakwaldu |
|
|
Dzisiaj (22 grudnia 2005) o godzine 18:30 w składzie Luke 76 (Kylvor - elf, wojownik klanowy) JohnnyBee (Johann von Bee - krasnolud przemytnik) Kazeite (Kristoff czlowiek - rzeziemieszek ) Kui (Dolvan elf - łowca) oraz Lukasz Peska (Marmacan elf - łowca) odbyła się sesja w mrocznym i brudnym swiecie Warhammera (II edycja ). Spotkanie przebiegało w niezykle miłej i przesmiewczej atmosferze (raczej rzadko kiedy sie zdarza aby czlowiek sobie obcianal sam reke w ataku krytycznym - 100% pudlo oraz 10 - max na obrazenia krtyczne i pozniej wykrwawial się na smierc, gdy reszta druzyny walczy o swoje zycie i jego zycie). Kampania przez MG (czyli mojej wrednej osobie, a fakt ze jestem wredyny moga poprzec osoby ktore w tej sesji uczestniczyly (prawda Kuba?? mam nadzieje, iz nastepnym razem nie bedziesz sie klocil z MG ). Ogolnie sytuacja miala sie tak, iz banda obdartusow przybywa do miasta i zastaje przemawiajacego kapitana Schillera, ktory po chwili zostaje obryzgane przez wino, ktore przebila strzala.. I tak rozpoczyna sie mily akcent gry RPG (ktory byl popraty wrecz nadludzki - bo w koncu krasnolud - wycznami w targowaniu JB, ktory nie majac nic, zarobil bohenek chleba oraz winiacz, ktory wypil w kilku haustach , jednak i tak w przyplywie paniku tlumu wszystko stracil ). Ogolne sprawzdanie sesji bedzie napisane w najblizszym czasie . Osobiscie pragne podziekowac wszystkich uczestnikom za przybycie i za swietnie spedzony czas oraz zyczyc szczesliwych i rownie radosny swiat Bozego Narodzenia .
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Kazeite
Strzelec
Dołączył: 20 Wrz 2005
Posty: 101
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/10 Skąd: znienacka :)
|
Wysłany: Pią 0:09, 23 Gru 2005 Temat postu: |
|
|
Tak więc do miasta, którego nazwę wszyscy zainteresowani równo olali dotarła gromada awanturników: człowieka i krasnoluda, robiących za tych, na których rozbija się impet ataku, oraz elfów sztuk trzy, w tym jeden z Czerwonego Krzyża (robiących za wsparcie łucznicze). Krasnolud i człowiek, czyli Johann von Bee i Kristoff, z wysokości odpowiednio wozu i siodła spojrzeli z góry na lekko zadyszane elfy, które musiały leźć piechotą.
Jako nierozwiązana zagadka wszechświata pozostanie, w jaki sposób owa drużyna się zawiązała i nie wytłukła się nawzajem w ramach zamieszek na tle rasowym, niemniej jednak jakoś przetrwali, i obecnie znajdowali się w owym mieście, w którym niedawno była wielka rozpierducha. Jak wielka, tego mogli się dowiedzieć od pozostałych przy życiu miekszańcom miasta, którzy w chwili ich przybycia dyskutowali żywo zbici w grupki na głównym rynku. Dowiedzieli się też takich interesujących rzeczy, jak na przykład to, że na północy grasują wielkie szczury... wielkości szczurów, oraz że na stupięcioletnie elfy lecą wieśniaczki
Johann korzystając z okazji zaczął uskuteczniać handelek nie swoimi rzeczami (jak zostało to opisane wyżej), natomiast reszta drużyny stwierdziła ku swojej konsternacji, że została szczelnie otoczona przez wieśniaków, oczekujących na przemowę niejakiego kapitana Schillera. Kapitan wkrótce się objawił, gratulując mieszkańcom szczęścia i uporu, po czym w imieniu księcia sprezentował im butelkę wina i bochenek chleba.
W tym momencie kapitana sięgnęła strzała, która na jego szczęście rozbiła jedynie butelkę wina, wieśniacy zareagowali jednak paniką, tratując po drodze elfy, wywracając wóz Johanna i zrzucając Kristoffa z konia (na szczęście dla siebie upadł na miękkiego wieśniaka). Moment ten idealnie wybrał oddział czterech mutantów, który zaszarżował na tłum z drugiego końca miasteczka, Kristoff jednak skrzyknął drużynę, która w miarę sprawnie zebrała się w szyk bojowy i zajęła postawy obronne.
Po krótkiej walce, w czasie której Kristoff o mało nie obciął sobie ręki zaraz w pierwszym ataku, a elfy demonstrowały imponujący wręcz brak celności, wraże potwory zostały pokonane i wybite. Kapitan Schiller pogratulował drużynie męstwa, jednak przerwało mu zejście z lasu leśnika z grupą chłopców (dzięki którym Johann wzbogacił się o kilka bochenków spleśniałego chleba). Jak się okazało, leśnik przyuważył w lesie oddział 200 mutantów, toteż sugerował pośpieszną ewakuację w jakieś bezpieczniejsze miejsce (np. pobliski zamek). I zasadniczo na tym sesja się zakończyła...
Jak są uwagi, proszę przekazywać, to się uzupełni
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Luke76
Sentinel Priest
Dołączył: 06 Wrz 2005
Posty: 593
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/10 Skąd: Langley, VA
|
Wysłany: Pią 9:28, 23 Gru 2005 Temat postu: |
|
|
Pragnę zauważyć, że jeden z tych trzech elfów (tak, ten od czerwonego krzyża bynajmniej nie do celowania) zowiał się Kylvor (tak, biegł, by uleczyć Kristoffa 3 rundy ) i był bardziej oryginalnym elfem w tej drużynie, gdyż był wojownikiem klanowym, a nie jak ta dwójka łowcą Co, zazdrości się, że 105 lat i urok ten sam - wspaniały, co nie?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Charcoal Theme by Zarron Media
|